Pamiętam, że na którymś spotkaniu kursu PRIDE robiliśmy ćwiczenie o Beatce i Andrzejku. Dodam na samym początku, że mogę coś przekręcić odnośnie niektórych detali z życia Beatki i Andrzejka. Jednak na pewno oddam sens ćwiczenia. Moja siostra zawsze się denerwuje, kiedy trochę inaczej podaję szczegóły różnych historii. Nie jest to zamierzone, jedynie wynika z tego, że nie pamiętam wszystkiego, a moja bujna wyobraźnia podpowiada mi jak mogła wyglądać dana okoliczność.
Wróćmy jednak do naszego ćwiczenia. Andrzejek urodził się w rodzinie, która w szczególny sposób na niego czekała. Rodzice przygotowali mu piękny pokoik. Mama rodziła w prywatnej klinice. OD samego urodzenia Andrzejek był kochany, uwielbiany i hołubiony, zarówno przez mamę i tatę, jak i dalszą rodzinę.
Beatka natomiast urodziła się po tym, jak przyjaciel zostawił mamę. Mama boi się bardzo o to, jak wychowa Beatkę. Obawia się utraty pracy i tego, że nie zaspokoi potrzeb dziecka. Czuje się bardzo nieszczęśliwa i samotna. Na porodówce jest sama. Nikt się nie intersuje jej losem.
Andrzejek rośnie w kochającej rodzinie. Rodzice kupują mu mnóstwo kolorowych i rozwojowych zabawek. Odwiedzają razem dalszych i bliższych kuzynów. Wszyscy dookoła cieszą się z Andrzejka pierwszych kroków, pierwszych ząbków, pierwszych słów. Sprawia to radość całej rodzinie.
Beatka często zostaje sama w pokoju. Mama jest zbyt zmęczona, aby się nią zająć. Czasami przychodzi do mamy jakiś wujek. Beatka nawet jak płacze to rzadko ktoś do niej zagląda. Czasami jak mama jest w lepszym humorze przychodzi aby z nią pobyć. Jednak jest to zbyt rzadkie.
Andrzejek idzie do przedszkola. Mama kupiła mu piekną wyprawkę. Razem z tatą zawożą go codziennie do przedszkola.
Beatka nie poszła do przedszkola, bo było za daleko i było za drogie. Mama sama zajmuje się Beatką. Dziewczynka znowu spędza całe dnie sama w łóżeczku bawiąc się jakimiś starymi drewnianymi zabawkami. Mama często ucisza Beatkę, gdy ta płacze, bo nowy przyjaciel mamy nie lubi płaczu dzieci.
Dzieci z naszego ćwiczenia mają już po 7 lat. Czas pójść do szkoły. Rodzice Andrzejka bardzo się przejmują tym faktem. Wyposażają go w piękny nowy tornister, piękne książki i zeszyty. Tata codziennie odwozi go do szkoły. Kilku kolegów z przedszkola również poszło do tej samej szkoły. Mama pomaga w odrabianiu lekcji. Razem przerabiają bardzo ciekawe ćwiczenia. Czasami jest zabawnie.
Beatka musi iść do szkoły. Jakaś pani przychodzi czasami do mamy i sprawdza, czy wszystko jej w porządku. Przyniosła Beatce jakiś używany tornister i książki. Są trochę zniszczone, ale można się z nich uczyć. Po szkole dziewczynka większość czasu spędza ze starszymi koleżankami na podwórku. W domu mama jest z kolejnym wujkiem. Wujek nie przepada za Beatką. Dziecko nie lubi go również. Próbuje ją jakoś dziwnie dotykać. Nie ma to jak czas spędzany ze starszymi dziewczynami na trzepaku. Wprowadzają ją w różne fajne sprawy dorosłego życia. Nauczyła się np. palić papierosy. Nie lubi ich co prawda, ale mogła spróbować.
Czy możemy sobie wyobrazić jak świat zewnętrzny postrzegają Andrzej i Beatka?
Andrzej jest ufny, ma zaufanie do dorosłych, czuje się kochany i ważny. Beatka nie ufa dorosłym, spotykały ją z ich strony same złe rzeczy, nie dbali o nią, krzywdzili, nie zaspakajali jej potrzeb, czuje się niekochana, niepotrzebna i nieważna.
Rozwój Andrzejka jest równomierny w każdym aspekcie, intelektualnym, emocjonalnym, społecznym, szkolnym, życiowym. Beatka w wieku 11 lat ma doświadczenie życiowe 20-latki, a jej wiek emocjonalny oscyluje w granicach 4-latki. Nie umie reagować jak 11-latka. Reaguje jak 4-letnia dziewczynka. Kiedy czegoś nie może dostać płacze, rzuca się na podłogę i krzyczy. Nikt jej do tej pory nie nauczył, jak reagować na takie sytuacje. Robi to, czego się nauczyła, co zna.
Do rodzin zastępczych trafiają przede wszystkim dzieci takie jak Beatka. Nieufne. Zagubione. Z ogromnym doświadczeniem życiowym, ale bardzo słabo rozwinięte emocjonalnie. Dla rodziców zastępczych to duże wyzwanie. Podstawowym ich zadaniem jest popracować właśnie nad rozwojem emocjonalnym dziecka. Nic nie jest tak ważne, jak doprowadzenie do zrównoważonego rozwoju malucha. Trzeba nadrobić zaległości. Nauczyć go, jak sobie radzić z emocjami. Jest to możliwe. Nic tak nie działa lecząco jak mądra miłość.